Euro 2016. Marcin Wasilewski zasługuje na kadrę?
data dodania: 2016-05-09

 W sobotę Marcin Wasilewski celebrował mistrzostwo Anglii z Leicester, po solidnym w jego wykonaniu meczu przeciwko Evertonowi, na nowo rozgorzała dyskusja na temat powołania „Wasyla” na EURO 2016...

Warto przyjrzeć się tej sytuacji bliżej i rozważyć główne za i przeciw a propos obecności Wasilewskiego w reprezentacji w czasie turnieju we Francji.

Podstawowym argumentem przemawiającym za obecnością naszego gladiatora na Euro jest fakt, iż „Wasyl” jest mistrzem Anglii. Nie często zdarza się, że Polak triumfuje w jednej z najlepszej lig na świecie - wcześniej podobny sukces odniósł jedynie Tomasz Kuszczak w Manchesterze United (za to aż czterokrotnie)- i wydaje mi się, że z tego powodu Wasilewski powinien znaleźć się w szerokiej kadrze Polski na ten wielki turniej.

Kolejnym poważnym argumentem, który przemawia na korzyść stopera Leicester jest fakt, że mimo tego, iż w tym sezonie był głębokim rezerwowym, nadal pokazuję solidna dyspozycję. Pokazał to między innymi w meczach przeciwko Evertonowi i Tottenhamowi w Pucharze Anglii. Ponadto "Wasyl" to doskonały kompan i dusza towarzystwa z pewnością lepiej odnalazłby się w zespole, niż Thiago Cionek czy nawet jego główny kontr-kandydat Łukasz Szukała

Jednak jest też druga strona medalu, mniej kolorowa, patrząc ze strony Wasilewskiego. Polski Mistrz Anglii nie powinien pojechać z kadrą na Euro dlatego że, nie jest ulubieńcem aktualnego selekcjonera Adama Nawałki, który wyprowadził reprezentacje z poważnego kryzysu. To, że „Wasyl” nie jest ulubieńcem trenera pokazuje fakt iż, przez drużynę narodową przewijali się m.in. Rafał Kosznik, Adam Marciniak czy Marcin Kowalczyk, a Wasilewski ani razu nie znalazł uznania w oczach selekcjonera.

Niestety liczby także nie przemawiają na korzyść naszego byłego kapitana, 3 ligowe mecze, 5 pucharowych i tylko 720 minut spędzonych na boisku w tym sezonie, to jednak trochę za mało jak na gościa, który ma jechać na Mistrzostwa Europy, nawet jeżeli może pochwalić się tytułem Mistrza Anglii.

Można się głowić i zastanawiać czy faktycznie Marcin Wasilewski zasługuje na miejsce w kadrze, jednak faktem jest to, iż karty rozdaję selekcjoner i to jedynie od niego zależy czy „Wasyl” pojedzie na Euro. Warto tutaj przytoczyć słowa, którymi skomentował całe to zamieszanie Dariusz Szpakowski „pozostawmy co cesarskie, cesarzowi”. Wydaje mi się, że te słowa idealnie obrazują i podsumowują całą tę sytuację.

Link do rozmowy z Dariuszem Szpakowskim na temat wyjazdu Wasilewskiego na Euro: http://euromisja2016.onet.pl/euro-misja-2016-marcin-wasilewski-zasluguje-na-kadre/hxx9fr

ATP 250 w Estoril: hiszpański finał i dobry występ Polaków
data dodania: 2016-05-01

W finale singla turnieju ATP 250 na kortach ziemnych (pula nagród 463 520 euro), w portugalskim Estoril na przeciwko siebie stanął Hiszpanie, Pablo Carreno Busta (nr 8) i Nicolas Almagro.

24-letni Carreno Busta po raz pierwszy dotarł do finału w tak wysoko klasyfikowanym turnieju. W półfinale pokonał grającego z "trójką" Francuza Benoita Paire'a 6:3 6:3. Sześć lat starszy i dużo bardziej utytułowany od niego Nicolas Almagro powalczy w niedziele o 14 tytuł w karierze. W sobotę wyeliminował rozstawionego z numerem drugim, Australijczyka Nicka Kyrgiosa, zwyciężając 6:3 7:5. Będzie to pierwszy pojedynek między tymi dwoma zawodnikami.

Warto także wspomnieć o dobrej dyspozycji, aktualnie naszej najlepszej pary deblowej, Matkowskiego i Kubota. Marcin i Łukasz rozegrali wspaniały mecz półfinałowy i pokonali Chorwatów Borne Corica i Franko Skugore 6:0 6:2. To ich najlepszy wynik w tym roku, a o pierwszy tytuł powalczą z amerykańskim duetem Butorac/ Lipsky, którzy pokonali w półfinale Treata Hueya i Maxa Mirnyja 6:4 7:5.

Kubot z Matkowskim stworzyli duet z myślą o igrzyskach w Rio de Janeiro. Polacy grają wspólnie od początku roku. Obaj to znakomici debliści, więc spodziewano się po nich świetnych wyników. Niestety, ale szło im poniżej oczekiwań. W dziesięciu dotychczasowych turniejach ich najlepszym wynikiem był zaledwie półfinał w Sydney i w Dubaju. Miejmy nadzieje, że w niedziele pokonają Amerykanów a ten sukces będzie punktem zwrotnym, który skieruje nasz debel na dobre tory.


Mats Hummels zmiennym jest ...
data dodania: 2016-04-29

  Koszmar, w który każdy kibic Borussi Dortmund nie wierzył do samego końca, niestety się spełnił. Mats Hummels środkowy obrońca Borussi oraz jej kapitan po sezonie przywdzieje trykot największego krajowego konkurenta klubu z Zagłębia Ruhry, Bayernu Monachium.
 
  Na dzień dzisiejszy nie wiadomo, czy Dortmund zezwoli na odejście Hummelsa już w letnim okienku transferowym, czy też zasili on Bayern dopiero w 2017 roku. Jedno jest pewne: Przyszłością Hummelsa jest Monachium i w momencie kiedy dołączy on do Bayernu, będzie trzecim zawodnikiem Dortmundu, który od 2013 roku przeniósł się do zespołu z Bawarii, przed nim na taki ruch zdecydowali się, Mario Goëtze i Robert Lewandowski.
 
  Odejście Hummelsa z Borussi Dortmund dla każdego prawdziwego kibica klubu z dortmundu jest wielkim ciosem pod kilkoma aspektami. Nie tylko ze względu na sam fakt przejścia do lokalnego rywala ale także to, ze z zespolem zegna sie jego kapitan, ikona odbudowy klubu z Westfalii, która tak mocno krytykowała wszystkich decydujących się wcześniej na ten ruch zawodników. 
 
  Jeszcze nie tak dawno po odejściu Mario Gotzego do Bayernu Monachium, zdecydował się na takie słowa: "Uważam, że Mario nie miał zbyt wielu argumetów sportowych, aby nas opuścić. Nasz zespół bardzo się rozwinął w ostatnim czasie, a Mario świetnie potrafił się w nim odnaleźć. Między innymi dlatego fakt, że żegna się z nami tak wcześnie zdenerwował także mnie" - powiedział Hummels w rozmowie z Bildem w 2013 roku. Jak widać, niestety, diametralnie zmienił podejście do tej delikatnej sprawy przez ostatnie 2 lata. 
 
  Warto wspomnieć o bardzo spokojnym i rozsądnym przyjęciu tej informacji przez aktualnego szkoleniowca Borussi Dortmund Tomasa Tuchela, który na ostatniej konferencji prasowej powiedział: 
"Cieszę się, że zamiary Hummelsa wyszły na jaw i sprawa jest jasna. Ze względów sportowych to rozczarowanie. Ale jutro i do końca sezonu Mats pozostanie częścią naszego zespołu. W dalszym ciągu jest kapitanem, między innymi dlatego podchodzę do tego ze spokojem" - dodał.
 
  Finisz sezonu Bundesligi zbliża się nieubłaganie, a przed Borussia sobotnie spotkanie z Wolfsburgiem. Przed tym meczem jedno jest pewne: Hummels musi liczyć się z bardzo gorącym odbiorem ze strony fanów BVB.
 
 


Agnieszka Radwańska odpadła w półfinale i nie odczarowała tuenieju w Stuttgarcie
data dodania: 2016-04-24

  Agnieszka Radwańska niestety nie odczarowała turnieju w Stuttgarcie. W półfinale Porshe Tennis Grand Prix, aktualnie druga rakieta rankingu WTA, przegrała z sklasyfikowaną na 71 miejscu Niemką Laurą Siegemund. 

  W dziesięcioletniej historii startów w Stuttgarcie, Polce nigdy nie udało się przebić do finału. Dwa razy w 2011 i 2012 roku docierała do półfinału gdzie pokonywały ją Dunka Karoline Woźniacki oraz Bułgarka Wiktora Azarenka (obie 1 rozstawione).  

  W sobote Radwańska miała teoretycznie idealną okazje do zdjęcia klątwy z turnieju w Stuttgarcie. O finał grała bowiem z Niemką, Laurą Siegemund sklasyfikowaną w dolnych rejonach pierwszej setki rankingu WTA.

  Drogi obu tenisistek skrzyżowały się jedynie dziesięc lat temu, bowiem występy mnej znanej reprezentantki gospodarzy zwykle ograniczały się do kwalifikacji większych turniejów. W Stuttgarcie gdzie mieszka Niemiecka tenisistka, było jednak inaczej. Bez problemu, przebrneła przez eliminacje a następnie odprawiła z kwitkiem trzy zawodniczki z czołówki światowego tenisa damskiego, Anastazję Pawluchenkową, Robertę Vinci oraz Simonę Halep, której w drugiej rundzie oddała zaledwie trzy gemy. 
 
  Laura Siegemund wliczając w to trzy rundy eliminacji w drodze do finału, w rodzinnym mieście nie straciła ani jednego seta ! Los koleżanek bowiem niestety podzieliła Agnieszka Radwańska, która przegrała z mniej znaną Niemką 4:6 2:6. W drugim półfinale Angelique Kerber pokonała Petre Kvitovą 6:4 4:6 6:2. 

  Naszczęscie mimo porażki w półfinale, nasza rodaczka pozostanie na 2 miejscu w rankingu, nawet przy ewentualnym zwycięstwie Niemki polskiego pochodzenia i triumfatorki tegorocznego Australian Open, Angelique Kerber. Warto także zaznaczyć, iż nigdy wcześniej w finale turnieju w Stuttgarcie nie spotkały się dwie Niemki.  




Król mączki powrócił !
data dodania: 2016-04-17

  Rafael Nadal po raz dziewiąty w karierze wygrał tenisowy turniej ATP Masters w Monte Carlo. W niedzielnym finale, swoim setnym w tourze, pokonał rozstawionego z numerem 13 Francuza Gaela Monfilsa 7:5 5:7 6:0. Zwłaszcza w trzecim secie przypominał starego mistrza i udowodnił, że w tym sezonie może być bardzo groźny, zwłaszcza na swoich ulubionych kortach ziemnych.

  W latach 2005-12 Rafael Nadal całkowicie zdominował zmagania na kortach w Monte-Carlo. W tym czasie Hiszpan zdobył osiem tytułów w tej imprezie, a swoje rządy rozpoczął pokonując w I rundzie Monte-Carlo Rolex Masters 2005 Gaela Monfilsa. Po 11 latach Nadal znów spotkał się z Francuzem w księstwie Monako. Tyle że tym razem stawką było mistrzostwo i odzyskanie utraconego tronu. Było to już czternaste spotkanie między tymi dwoma zawodnikami, dwanaście razy górą z tych pojedynków wychodził tenisista z Majorki a tylko cztery razy Francuz.

  Przed niedzielnym meczem Rafael Nadal powiedzial, że nastawia się na wielką walkę fizyczną i wiedział co mówi. Obaj tenisiści postawili na tenis "na wyniszczenie", serwis odgrywał drugorzędne znaczenie, na każdy punkt musieli się porządnie napracować. Dwa pierwsze sety kosztowały Monfilsa mnóstwo sił. Tyle, że w trzeciej partii nie był w stanie podjąć walki. Nadal inkasował co raz to kolejne gemy na swoje konto, i po dwóch godzinach i 48 minutach, przy stanie 5-0 w trzecim secie po raz pierwszy w tym spotkaniu wypracował sobie piłke meczową. Wygrał ją w najlepszy sposób jaki się dało, piękną kontrą z forhandu po linii. Uszczęśliwiony, z głośnym okrzykiem radości, padł na kort, celebrując dziewiąty w karierze, ale pierwszy od 2012 roku triumf w Monte Carlo.

  Z kolei na drugiej rundzie debla zmagania zakończyli nasi najlepsi debliści, Łukasz Kubot i Marcin Matkowski, którzy na inaugurację mieli "wolny los". W zmaganiach deblowych triumfowali Francuzi Herbert i Mahut, pokonując w finale Jamie'ego Murray'a i Bruno Soaresa 4-6 6-0 10-6, tym samym wygrywając trzeci turniej ATP Masters 1000 z rzędu. 

wspaniała piłka meczowa z finałowego meczu singlowego: https://twitter.com/TennisTV/status/721725399013724160?ref_src=twsrc%5Etfw





1 2 3 4 13 14 15
2013 blogozdrowiu.info
Projekt: bxmmultimedia
System CMS: bxmadministrator.pl